Fee Bleue # 1

11:47 Jarzębinowa 58 Komentarzy

Kochane, bardzo dziękuję za komentarze pod anemonami. Ciepło na serduchu mi się zrobiło, że jeszcze zaglądacie, tym bardziej, że czas jakiś mnie nie było ani tutaj, ani na waszych blogach. Dziękuję! 
Cieszę się, że zdjęcia Wam przypadły do gustu. Z racji braku czasu powstają one spontanicznie w jednym miejscu- drewnianej altanie na wsi :) Całe szczęście dookoła jest mnóstwo łąk, pól i las, które właśnie dostarczają mi inspiracji. No i jeszcze prawie stuletni, dębowy stół, który widać na zdjęciach poniżej :)

Ostatnio otwarłam moją szufladę z zaczętymi haftami...no cóż. Nigdy nie miałam rozpoczętych więcej niż dwóch haftów....tymczasem okazało się, że jest ich znacznie więcej :o 
To przez ten szał, który mnie ogarnął, kiedy byłam w ciąży. Haftowałabym najchętniej 8 obrazków na raz. Postanowiłam więc, raz na jakiś czas powracać do tych rozpoczętych prac. I tak na pierwszy ogień wyciągnęłam Fee Bleue. Wzór, który opracowała Валерия Касинская na podstawie ilustracji J.B. Monge. 

Zdjęcia jakości średniej, bo robiłam je telefonem.





Przepiękny obrazek, który w dwóch wersjach kolorystycznych można również podglądnąć TU. Ja zdecydowałam się na haft wg oryginalnej rozpiski autorki. 
Na tę chwilę prawie cała sukienka zrobiona, zostało drugie tyle, czyli skrzydła :) Ale ponieważ wzór posiadam w kiepskiej jakości, to do tych skrzydeł nie bardzo mi spieszno. Mam jednak nadzieję do końca wakacji skończyć tą Piękność. 
Tymczasem korzystajcie z uroków lata! :)

Uściski! 

58 komentarze:

Bardzo dziękuję za każde słówko :)

Pichet aux anemones # Koniec

17:56 Jarzębinowa 84 Komentarzy

Bardzo serdecznie chciałabym Wam podziękować za wszystkie gratulacje i życzenia zdrówka dla moich pociech. Zdrówko właśnie jest dla mnie najważniejsze. Wszystko inne zawsze się jakoś układa.

Na początku lipca minął rok od postawienia pierwszych krzyżyków w obrazku anemonów.
Uff...
Melduje, że praca skończona i oprawiona :)





Haft sam w sobie trudny nie był, dziergało się go przyjemnie. Jak to u V. Enginger kombinacji zbędnych nie było, konturów niewiele. 

Kilka zbliżeń na krzyżyki.




Podobnie jak w przypadku innych prac i tutaj w trakcie haftowania zrodziła się moja wizja co do oprawy haftu. I muszę się przyznać, że tylko ja byłam entuzjastycznie nastawiona do pomysłu z czerwoną, delikatnie postarzoną drewnianą ramą. Nawet mój Mąż kochany, któremu zawsze podobają się moje pomysły- miał pewne wątpliwości :)
Cieszę się, że zaryzykowałam. Taka wersja oprawy będzie idealnie pasować do miejsca, w którym ma zawisnąć :)
Ramę  z surowego drewna najpierw potraktowałam woskiem, później pomalowałam na kolor malinowy, który wyszedł z połączenia białej farby z czerwonym pigmentem. Po wyschnięciu przetarłam tu i ówdzie i oto jest :)





Mam nadzieję, że i Wam całość pracy przypadnie do gustu :)

Dane techniczne:
płótno: linda 27 ct kolor kość słoniowa
mulina: Dmc wg rozpiski
krzyżyki:haft dwoma pasmami muliny
kontury: jedno pasmo muliny
rama: drewniana baza, 200 ml białej śnieżki, dwie buteleczki czerwonego pigmentu, świeczka
wymiar haftu 35 x 44 cm
wzór autorstwa V.Enginger


Póki co na razie z nowymi większymi projektami nie ruszam. Wciąż w szufladzie leżą niedokończone skrzaty od Nimue i jeszcze jedna elfica. Ale na tamborku jeśli tylko wieczorkiem pojawia się wolna chwila, królują drobne hafciki, o których niebawem :)

P.S. Czy ktoś wie, gdzie, u kogo mogłabym zamówić zrobienie jakiegoś fajnego podpisu na zdjęcia ? (nie wiem jak to profesjonalnie się nazywa, znak wodny?) Będę wdzięczna za jakiś namiar :) Z góry dziękuję!

Uściski!

84 komentarze:

Bardzo dziękuję za każde słówko :)

DZIĘKUJĘ!

23:04 Jarzębinowa 37 Komentarzy

10 tygodni i dwa dni minęły od ostatniego mojego słowa tutaj.  Dwa dni później powitałam na świecie drugiego Syna - Tomcia :)  
O tym, że z Niego dziewiąty Cud Świata ( ósmym jest mój pierworodny Syn Piotruś) rozpisywać się nie będę ;) 
Pomału się układamy, dzień jest dniem a noc nocą :) Dzięki temu od kilku dni wieczorami znów macham igłą :) Piękne uczucie ;) Zwłaszcza, że ku końcowi ma się mój obrazek z anemonami.

Ale dzisiaj post, w którym chciałabym bardzo, bardzo podziękować dwóm niesamowitym osóbkom z blogosfery, które zrobiły mi niesamowite niespodzianki.

Kilka dni po narodzinach Tomka zupełnie dla mnie niespodziewanie dostałam paczuszkę od Ani Jacewicz. Po otwarciu szczęka mi opadła, a wzruszenie dopadło, bo oprócz pięknych życzeń z gratulacjami i listu, w paczuszce znalazły się podarki dla całej rodzinki: cudnej urody ręczniczek dla Tomcia z wyhaftowanym imieniem, dla Piotrusia kolorowanka z kredkami, dla rodziców czekolada no i przepiękna kartka. Ania zadbała o szczegóły zarówno przy wykonaniu ręczniczka jak i kartki. 
Cudami tymi chwalę się poniżej :)
Zdjęcie kredek i kolorowanki możliwe było tylko i wyłącznie w pakiecie z modelem :)




 Aniu, jeszcze raz bardzo bardzo dziękujemy!

Natomiast prawie miesiąc temu, moja szczęka opadła po raz kolejny i w obliczu takiej dobroci dziewcząt, do tej pory wciąż leży :)
"Do pieca" bowiem dołożyła Anna Maria S., która zrobiła mi totalną mega niespodziankę z okazji moich urodzin :))
Naprawdę byłam w ciężkim szoku, ponieważ również tym razem zupełnie niczego nie podejrzewałam.
Ania również poszalała i w paczuszce znalazłam przepiękną kartkę z monogramem najnowszego wzoru autorstwa V.Enginger, oczywiście przepięknie wykończoną, len Belfast w kolorze, którego nigdy w rękach nie miałam, mulinki i czekoladę (Aniu-niestety na zdjęciu brak, bo została skonsumowana przez 3 latka:)). Jeśli chodzi o muliny to oprócz 3 kolorów DMC znalazłam jeszcze jedwabną mulinę od Niny, rarytasik, którego również wcześniej na oczy nie widziałam i nie macałam :) I te dobra prezentuję poniżej




U góry łapcia nieodzownego pomocnika Piotrusia :)

Anula kochana! Bardzo, bardzo dziękuję! 

Muszę jeszcze nadmienić, że jestem pod wielkim wrażeniem tych podarków, tym bardziej, że dziewczyny kartki przepięknie wykończyły, hafty na nich idealne no i kolorystycznie wszystko dopasowane...no miód na moje serce.
DZIĘKUJĘ! 

***

Jak można się domyślać u mnie hafciarsko marnie :) Kończę pomalutku wyszywać anemony zaczęte rok temu i już niebawem mam nadzieję je pokazać. Pochwalę się również szatką do Chrztu jaką zrobiłam Tomciowi. Ale to jak czas pozwoli :)

Mało a właściwie w ogóle nie ma mnie również w komentarzach Waszych postów, za co przepraszam. Wynika to z tego, że z braku czasu prawie w ogóle nie odpalam komputera. Wasze cudne prace podglądam najczęściej podczas nocnych karmień przez telefon. Taki czas.. Wybaczcie...

Tymczasem slę
Uściski! 


37 komentarze:

Bardzo dziękuję za każde słówko :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...