Na dzisiejszym spacerze w lesie szukałam oznak wiosny. Przebiśniegów jeszcze nie znalazłam, ale niektóre drzewa i krzaczki już puszczają pączki, gdzieniegdzie przez szarość liści przebija zielona trawka. To już niedługo! :)
Przy okazji spaceru wyprowadziłam moje robótki pierwszy raz w tym roku w plener :) Zapraszam do oglądania uszytych przeze mnie i Piotrusia zawieszek :)
Tutaj widać jakie plecki dostały zawieszki.
Dane techniczne:
-len Newcastle 40 ct, kolor naturalny jasny
-mulina DMC wg legendy
-haft jednym pasmem muliny
-wzór opracowany przez Madame Chantilly
***
Dziękuję za kciuki ! :) Muszę powiedzieć, że dzielnie się trzymam i jestem konsekwentna. Dziergam tulipana, a od samplera trzymam się z daleka :) Do marca :)
Uściski ciepłe ślę!
Błogosławieństwa Dzieciątka i samych radości Wam życzę! :)
W tym roku po raz pierwszy w życiu w naszym mieszkaniu pojawiło się kilka świątecznych dekoracji, żywcem handmade by ja! :) Cieszę się niezmiernie, że udało mi się je skończyć przed Wigilią :)
Motywy na serduszkach to w większości urywki z większych części wzorów.
Kolorystyka to inwencja własna :)
Jeszcze raz wszystkiego co najpiękniejsze Wam życzę i serdecznie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa:)
Uściski!
Walentynki z Mężem obchodzimy cały rok. A co! :)
Ale dzisiejszy dzień to dobry dzień na pokazanie szydełkowych serduszek.
Zarówno serduszka jak i kulki ćwiczę zawzięcie gdzieś pomiędzy obowiązkami dnia codziennego. A wszystko to przez moją kolejną robótkową miłość. Moim celem jest chęć wyszydedłkowania
takiej lali. Kiedy ją zobaczyłam po raz pierwszy umiałam zrobić na szydełku łańcuszek. I to by było na tyle :) Pomalutku ćwiczę więc dodawanie i odejmowanie oczek, staram się osiągnąć w miarę równy ścieg. Jeszcze troszkę treningów zostało, ale nie tracę nadziei :)
Zapraszam do obejrzenia Walentynkowo- słoneczno-wiosennych zdjęć :)
***
P.S. Wiem, znowu nie hafciarsko, ale szydełkowanie również bardzo polubiłam. Osobnego bloga nie chcę tworzyć, więc gdzieś tam z tyłu głowy plącze się myśl o zmianie nazwy bloga.... ale.... czy to aż tak istotne..?
***
Ogromnie się cieszę, że grono obserwatorów tego bloga się powiększyło. Z radością Was witam !
Duuużo miłości nie tylko dzisiaj Wam życzę!
Uściski :)
Dzisiaj nie hafciarsko będzie. Dzisiaj będzie szydełkowo, szyciowo i różowo :)
Wprawdzie nazwa bloga traktuje o haftach, ale chciałam pokazać zawieszkę jaką zrobiłam do wózka pewnej maleńkiej istotki, która niebawem przyjdzie na świat.
Zawieszka składa się z 18 kulek robionych na szydełku, osadzonych na gumce. Kulki są wypełnione "wypychaczem" i dzwoneczkami!
Zawieszka ma w założeniu delikatnie pobrzękiwać przy pacnięciu łapkami, więc każda kulka dostała swój maleńki dzwoneczek :)
A ponieważ lubię ładnie zapakowane podarunki, to dla zawieszki uszyłam woreczek:
Koślawe to moje szycie jak nie wiem co. Jeszcze po prostej jakoś idzie, ale zakręty- katastrofa :)
Wyższa szkoła jazdy jak dla mnie.
Nic to jednak!- trening czyni mistrza, więc mam nadzieję, że z każdym razem będzie prościej :D
Kolorki jak na małą Księżniczkę przystało odpowiednie :)
***
A żeby nie było zupełnie bez ukochanego krzyżyka, to coś tam u mnie powolutku się dzieje:
Uściski!
Maszynowy debiut już za mną :)
Nie jest to dzieło, które za bardzo nadaje się do prezentacji bo: szycie jest krzywe, niedopracowane, pełno niedociągnięć niezbyt udolnie zamaskowanych ;) ale w takich zawieszkach właśnie urok. Krzywulce są moje od A do Z i już wiszą w mieszkaniu jako dekoracja :)
A ponieważ dzisiaj pogoda pod psem i zajęć na powietrzu z Piterem nie mieliśmy, zatem zdjęć trochę powstało:
len belfast 32 ct
wzór- czeluście interetu
materiał- "tłuste ćwiartki" od Edytki
***
Chciałam się jeszcze pochwalić paczuszką, jaka dotarła do mnie jakiś czas temu od
Ani,
a która zawierała wygraną-niespodziankę w candy. A w niej same cuda :) Podoba mi się wszystko, ale tak najbardziej, najbardziej serce moje skradł kawał lnu, ręcznie tkanego przez babcię Męża Ani. To niezwykły skarb, który na razie został schowany i poczeka na stosowne i godne dla niego zastosowanie.
Oprócz materiałów do haftowania, łakoci (których na zdjęciu nie widać, ponieważ zostały dawno skonsumowane) i innych niezbędnych akcesoriów, upominek znalazł także Piotruś, dla którego Ania wykonała hafcik - imię z kaczuchą na ręczniczku :) Jest słodki!
Aniu- raz jeszcze dziękuję!
***
A już następnym razem powrót do świata skrzatów krasnali... :))
Ściskam!